zielona salina
Salina była ostatnią z wysp w Archipelagu Liparyjskim, na której postawiliśmy stopę. Jej nazwa wywodzi się od słonego jeziora, gdzie kiedyś wytwarzano sól z morskiej wody. Stąd Salina jest też znana jako „wyspa soli”. Pierwszą różnicą, która się rzuca w oczy po odwiedzeniu kolorowego Lipari jest przewaga białej zabudowy nad pastelowymi barwami liparyjskich domów. Białe budynki Malfy pięknie kontrastują z soczystą zielenią na wyspie. Salina jest tak zielona, bo gleba tutaj jest bardziej żyzna niż na pozostałych wyspach tego archipelagu.
wyspa salina i jej naturalne okno skalne
Jednym z piękniejszych miejsc na Salinie jest Spiaggia di Pollara, która słynie z malowniczych klifów i turkusowej wody. Idealne miejsce, jeśli szukasz ciszy i spokoju. W tamtej okolicy znajduje się też Arco Naturale di Punta Perciato – łuk skalny, który jest prawdziwym arcydziełem natury. Tylko pomyśl, jak długo ten wielki kamień musiał być drążony przez morską wodę, zanim powstało to niesamowite sklepienie. Naprawdę mega widok.
Miejsce gdzie znajduje się to okno skalne jest otoczone stromymi klifami więc mała szansa, że dotrzesz tam z klapka. Znalazłam, co prawda, blog włoskich podróżników którzy chwalili się, że dali radę zejść na dół po skałach. Ale sami przyznali, że to ryzykowna zabawa, bo jeśli spadniesz albo złapie cię przypływ masz, delikatnie mówiąc, mocno przesrane. Więc nie polecam naśladownictwa. Warto odżałować parę euro na rejs wokół wyspy i zrobić zajebiste foty z pokładu łódki, bez narażania życia i zdrowia.
słynny listonosz z wyspy salina
Żałuję, że nie było czasu zejść na ląd w tym miejscu bo jest tam kilka ciekawych miejsc do obejrzenia. Na przykład il Castello di Pollara czyli zamek, a tak naprawdę mały fort zbudowany podczas pierwszej wojny światowej. Dawniej używany przez żołnierzy do wykrywania wrogich flot, dziś atrakcja turystyczna i punkt widokowy skąd można podziwiać część stożka wulkanicznego. Również w tej okolicy stoi dom, który „zagrał“ w znanym włoskim filmie Il Postino (Listonosz). No i oczywiście tam znajduje się skalista mini wysepka Scoglio Faraglione, która stała się rozpoznawalna dzięki temu, że została wykorzystana jako tło w kilku scenach filmu kręconych właśnie w Pollarze na wyspie Salina.
santa marina salina
Niestety nasz pobyt na Salinie trwał zaledwie kilka godzin więc nie było czasu na Malfę ani na Linguę czy Rinellę. Udało nam się pobieżnie zobaczyć tylko jedno miasteczko: Santa Marina Salina. Praktycznie przy samym nabrzeżu, na placu Santa Marina, rzuca się w oczy żółta fasada kościoła. To Chiesa di Santa Marina, świątynia poświęcona świętej Marynie, a całe miasteczko, które nie bez powodu nosi to samo imię, oddaje jej cześć.
Z życiem świętej wiąże się pewna legenda. Otóż Marina (po naszemu Maryna Mnich) miała pod górkę już od najmłodszych lat. Najpierw straciła matkę, a jej ojciec nie mógł przeboleć straty ukochanej kobiety i złapał takiego doła, że zdecydował się na życie w klasztorze. Gdy córka podrosła, chciał ją wydać za mąż ale Maryna stanowczo odmówiła. Wolała żyć blisko ojca więc ogoliła głowę, przebrała się w męskie ciuchy i wstąpiła do klasztoru jako brat Maryn (po włosku Marino). Pewnego dnia opat klasztoru wysłał ją z innymi mnichami z misją, żeby ogarnęli jakieś ważne dla klasztoru sprawy. Ponieważ podróż była długa, mnisi musieli spędzić noc w karczmie. Pech chciał, że tej samej nocy rzymski żołnierz zbałamucił córkę właściciela. Kiedy okazało się, że córka karczmarza zaciążyła, zmanipulowana przez owego żołnierza dziewczyna oskarżyła o gwałt mnicha Maryna. #mariankoniuszkogate
Maryna przyznała się do winy bo przeraziła się, że wyjdzie na jaw jej prawdziwa płeć, i że wszystkich oszukiwała. Za karę opat wywalił ją z klasztoru. Dziewczyna mimo to dalej udawała faceta, a dziecko córki karczmarza przygarnęła i wychowywała jak swoje. Po wielu latach, mnisi przekonali opata aby wybaczył winę grzesznemu bratu i Maryna wróciła do klasztoru. Dopiero gdy zmarła i zdjęto jej habit zorientowano się, że była kobietą i że została niesłusznie oskarżona. Od tego momentu zaczęła być czczona jak święta. W Santa Marina Salina co roku obchodzi się uroczystość ku czci św. Maryny Dziewicy, więc jeśli akurat 17 lipca jesteś na wyspie, możesz być świadkiem uroczystej procesji z jej wizerunkiem.
sacrum i profanum w santa marina salina
Zaraz obok kościoła Santa Marina znajduje się ciekawa instalacja artystyczna: naga kobieta w turbanie pomalowana na mocny, czerwony kolor. Na jej twarzy widać biały kształt, który po bliższym przyjrzeniu się przypomina papugę. Jest to reklama koktajl-baru Le Papagayo Lounge. Jedni uważają, że taka forma reklamy jest nieodpowiednia w takim miejscu, inni natomiast podziwiają pomysłowość właścicieli lokalu. Dla mnie to fantastyczne połączenie sztuki sakralnej i komercyjnej. Jak widać, bar może bez przeszkód funkcjonować w najbliższym sąsiedztwie kościoła. Żałuję, że nie wystarczyło czasu, żeby wpaść tam na drinka. Liczę, że jeszcze kiedyś się uda.
zachód słońca na salinie
Uliczki miasteczka Santa Marina Salina to prawdziwy raj dla miłośników wąskich uliczek i cudnych krajobrazów. Spacerując po tutejszych uliczkach, można poczuć się jak bohater włoskiego filmu – malownicze kamienice, kwitnące ogródki i niesamowite widoki na morze. A zachód słońca oglądany z wyspy jest jedyny w swoim rodzaju. Kolorowe niebo odbijające się w spokojnej toni morza, ciepłe promienie słońca i romantyczna atmosfera sprawiają, że chce się tu zostać na dłużej.
Podobno najlepszym miejscem do oglądania zachodu słońca jest port ale niestety byliśmy jeszcze w trakcie zakupów, więc nie mogłam w pełni podziwiać tego widowiska. Tym bardziej, że nasz pobyt w mieście przedłużył się nieco z powodu lokalnych kotów. Oczywiście miałam w torebce kocią karmę i nie byłabym sobą, gdybym nie nakarmiła i wygłaskała kilku futrzaków. Jeśli planujesz odwiedzić Salinę czy inną z wysp, ponawiam prośbę o zabranie ze sobą kilku puszek kociego jedzenia. Nawet najmniejsza pomoc może sprawić, że te biedaki będą miały ciut łatwiejsze życie.
Słońce zaszło więc trzeba było wracać do portu na pokład naszego Sun Odyssey. Bardzo żałuję, że nie wystarczyło czasu na bliższe zapoznanie się z wyspą. Tydzień to zdecydowanie za mało na zobaczenie wszystkich Wysp Liparyjskich i odwiedzenie polecanych, ciekawych miejscówek. C’est la vie! Jutro rano ruszamy na Stromboli i mamy nadzieję, że uda nam się zobaczyć wieczorne fajerwerki wypuszczane przez cały czas aktywny wulkan.
A tak wygląda wyspa Salina z lotu ptaka. To właśnie przez jej kształt starożytni Grecy nazwali wyspę Didyme czyli „bliźniaki”.
dla kociaków
JEŚLI LOS GŁODNYCH, BEZDOMNYCH KOTÓW NIE JEST CI OBOJĘTNY MOŻESZ POMÓC KUPUJĄC WIRTUALNĄ KAWĘ