iddu czyli wulkan stromboli
Stromboli to nasz ostatni przystanek na wycieczce po wyspach Liparyjskich. Jest to jedno z niewielu miejsc na świecie, gdzie można podziwiać żywy wulkan, który od dawna nie daje o sobie zapomnieć. Mieszkańcy wyspy nazywają go Iddu (to znaczy „On”) a oficjalnie wulkan nazywa się tak samo jak wyspa. Mnie się podoba ksywka On bo wulkan Stromboli jest jak Wasyl: raz na jakiś czas wybucha, a za chwilę się uspokaja. Wulkanolodzy mówią, że Stromboli nie zasnął od dwóch tysięcy lat tylko cały czas sobie drzemie. Dlatego uznawany jest za taki „straszy-ogniem-ale-nie-jebnie” wulkan. No i faktycznie, mniej więcej co 15-20 minut natura daje znać o sobie: krater wyrzuca w powietrze gazy i kamienie, lawa tryska i spływa po zboczu do wody.
Szczególnie widowiskowo wygląda to nocą. Wybuchy nabierają malowniczego charakteru, jak na pokazie sztucznych ogni. Stąd właśnie wulkan zyskał kolejny przydomek „Latarnia Morza Śródziemnego”, ponieważ widoczne na szczycie płomienie wyznaczały trasę w te noce, gdy na niebie nie było gwiazd. Obecnie te wieczorne spektakle przyciągają tłumy gapiów i turystów. Kiedy zapada zmrok zaczyna się prawdziwe show gdy Stromboli prezentuje nam swój ognisty charakter.
erupcje wulkanu stromboli
Ostatnio można było zaobserwować mocno wzmożoną aktywność wulkanu. W 2019 roku wyjątkowo silny wybuch i spadające rozżarzone kamienie spowodowały pożary we wsi Ginostra i śmierć jednego z przyjezdnych. Ponowna większa erupcja w 2022 uruchomiła „pomarańczowy alert” dla obszarów zagrożonych. Nie odstrasza to jednak turystów. Promy i jachty non-stop przywożą na Stromboli ciekawskich, którzy chcą na własne oczy zobaczyć tę potęgę natury. Sporo jednostek pływających ustawia się o zmierzchu w pobliżu zbocza Sciara del Fuoco, aby turyści mogli z perspektywy morza oglądać popisy wulkanu Stromboli.
Nie będę ukrywać, że my również liczyliśmy na pokaz ognistych fajerwerków. No i nie zawiedliśmy się: kiedy odpływaliśmy z wyspy, wulkan zgodnie z oczekiwaniami pożegnał nas rozbłyskami wyrzucanej w powietrze lawy tworząc piękną grę świateł i kolorów na niebie i wodzie. Było to niesamowity widok, który z pewnością zapamiętamy na długo. Niestety moje zdjęcia nie oddają tej magii. Nie ten sprzęt i nie ta odległość. Ale kiedy widzisz erupcję na żywo, dosłownie kopara opada. Cała nasza grupa była w trybie wow przez długi czas.
wulkan stromboli i wycieczka na szczyt
Dla osób żądnych jeszcze większych wrażeń organizowane są trekkingi na wulkan. Wchodzenie na własną rękę jest surowo zabronione ale można skorzystać z usług profesjonalnych przewodników, którzy znają teren i warunki bezpieczeństwa. Niestety, my nie mieliśmy szansy wejść na szczyt, bo na taką wyprawę należy przeznaczyć cały dzień. Samo podejście trwa około 3 godzin, a my dotarliśmy na Stromboli około 15:00 więc zostało niewiele czasu na eksplorację wyspy. #krucabombamałocasu
Ale jeśli zaplanujesz wejście na wulkan pamiętaj, żeby mieć odpowiednie wyposażenie i ciuchy. Japonki i szorty zdecydowanie odpadają. Niektórzy też doradzają, żeby zaopatrzyć się w specjalne maski z filtrami, bo trujące gazy wydobywające się z krateru mogą nam mocno utrudniać oddychanie pełną piersią. Organizatorzy z pewnością dokładnie Cię poinformują, jak się przygotować do wejścia.
punkt widokowy na piazza san vincenzo
Na wyspie znajdują się dwa zamieszkałe obszary. Pierwszy z nich to miasteczko Stromboli, położone w północno-wschodniej części wyspy, tuż przed wysepką Strombolicchio. Ta miejscowość podzielona jest na mniejsze osady: Scari, San Vincenzo, Ficogrande i Pisicità. A po drugiej stronie wyspy znajduje się mała wioska Ginostra, do której można się dostać jedynie od strony morza. Piazza San Vincenzo to główny plac w Stromboli, otoczony kolorowymi domami i sklepikami. Znajdziesz tu wiele restauracji i kawiarni, gdzie możesz spróbować lokalnych specjałów. Plac jest jednocześnie punktem widokowym skąd można podziwiać wspaniałą panoramę z widokiem na wyspę i morze. Tutaj również jest punkt zbiórek dla grup wybierających się na szczyt wulkanu Stromboli.
Przy placu wznosi się Chiesa di San Vincenzo Ferreri. Jest to barokowy kościół z XVIII wieku, który został zniszczony przez trzęsienia ziemi i odbudowany przy udziale mieszkańców w miejscu wcześniejszej świątyni.
gwiazda hollywood na wyspie
Ciekawostką dla kinomanów może być pewien domek w ceglanym kolorze, w którym mieszkała Ingrid Bergman podczas kręcenia filmu „Stromboli, ziemia Boga”. Na budynku widnieje specjalna tabliczka, informująca o tym wydarzeniu. W swojej autobiografii aktorka wspomina, że wyspa była dla niej miejscem zarówno fascynującym, jak i przerażającym. Podziwiała siłę natury i prostotę życia rybaków i jednocześnie czuła się zagrożona przez erupcje wulkanu Stromboli.
A ostatnio oglądałam na Netflixie holenderski dramat kręcony w 2022 roku, pod tytułem „Stromboli”. Obejrzałam ten film przede wszystkim ze względu na przepiękną scenografię. Niesamowite ujęcia z drona pokazują zarówno majestat wulkanu, jak i malownicze krajobrazy wyspy. Przez chwilę poczułam się jakbym tam wróciła.
kolacja u stóp wulkanu stromboli
Zrobiliśmy się trochę głodni więc postanowiliśmy spróbować lokalnej pizzy. Trafiliśmy do restauracji da Luciano gdzie zamówiliśmy pizzę z owocami morza. To była prawdziwa petarda! Dodatków było tyle, że ledwo mieściły się na placku. Od razu przyszła mi na myśl jedna z polskich sieciówek, gdzie pizza frutti di mare oznacza max ze 4 krewetki i 3 mule na pizzy. A tutaj? Sami zobaczcie. Nawet nasi znajomi, którzy twierdzili że nie przepadają za krewetkami zjedli wszystko, do ostatniego kawałka.
Nawet udało mi się uwiecznić proces powstawania naszej pizzy:
Poza owocami morza, Sycylia oczywiście stoi pistacjami. Osobiście pistacje uwielbiam i mogłabym je jeść non-stop. Pistacjowe desery są w mojej hierarchii na drugim miejscu, zaraz po czekoladowych 😛
wulkan stromboli i jego czapka
Według popularnej legendy, wulkaniczna wyspa Strombolicchio jest „czapką” wulkanu Stromboli. Opowiadano, że w wyniku gwałtownej erupcji, szczytowy kawałek wulkanu został wyrzucony w powietrze i wpadł do morza. A w rzeczywistości Strombolicchio jest rzadkim przykładem szyi wulkanicznej, która powstała w wyniku zastygnięcia magmy wewnątrz przewodu wulkanicznego.
Inna legenda głosi, że Strombolicchio to jedna z tych zdradliwych skał, o których pisał Homer w „Odysei”. Na pewno jest to niesamowita skała, która wystaje z wody i ma niezwykły kształt. Na jej szczycie stoi latarnia morska, ale żeby tam dojść trzeba się nieźle namęczyć, bo schody są mocno strome. Tak jak już pisałam wcześnej, byliśmy dosyć ograniczeni czasowo więc musiałam odpuścić włażenie na górę i obejrzałam wysepkę z pokładu jachtu.
czym się poruszać po wyspie?
Na Stromboli nie ma dróg dla samochodów. Lokalni mieszkańcy poruszają się po wyspie głownie na skuterach. Można też spotkać małe samochodziki typu meleks lub trzykołowe tuk tuki, które są idealnym środkiem transportu po wąskich uliczkach.
Wyspa i wulkan Stromboli to wyjątkowe miejsce, w którym spotykają się cztery żywioły. Naprawdę warto tam się wybrać, mogę tylko doradzić aby zarezerwować sobie więcej czasu na poznanie tej czy innych Wysp Liparyjskich.
*główne zdjęcie: Obraz autorstwa vecstock na Freepik