Od zawsze chciałam mieć jakiś wypasiony zegarek. To nie tak, że sanki na komunię dostałam. Taki elektroniczny, który grał 10 różnych melodyjek, to był właśnie mój pierwszy czasomierz otrzymany w prezencie. I to był wtedy mega wypas! Obecnie mam kilka kwarcowych modeli ale na celowniku mojego chciejstwa był prawdziwy mechanizm z automatycznym naciągiem. Oczywiście nie taki typowo biżuteryjny tylko jakiś gustowny „szwajcar” mi się marzył. No i się w końcu doczekałam! Mój najukochańszy na świecie Wasyl postanowił kupić mi Rolexa na imieniny.
Z tym „postanowił” to nie było takie zero-jedynkowe, oczywiście od jakiegoś czasu (mniej lub bardziej) delikatnie starałam się go nakierować na pomysł określonego prezentu dla mnie. Wygląda na to, że mam dar przekonywania, bo finalnie udało się nabyć drogą kupna zegarek jaki chciałam.
czy warto kupić rolexa?
Dla jednych symbol prestiżu dla innych symbol snobizmu. Dla mnie symbol klasy i dbałości o każdy szczegół. Dostałam klasyczny model Datejust z niebieską tarczą, tak jak chciałam. Jaram się tym zegarkiem jak małe dziecko nowymi klockami Lego albo pierwszą lalką Barbie. Sprawdzam godzinę co 5 minut i poleruję szkiełko, żeby usunąć paprochy.
I osobiście uważam, że zdecydowanie warto zainwestować kasę w tego typu zegarek bo przy obecnej inflacji i sytuacji na świecie, dobra luksusowe mniej stracą na wartości niż leżące na koncie (czy w skarpecie) złotówki. A więc nowy Rolex jest zajebisty, Wasyl jest zajebisty, moje życie i mój świat jest zajebisty… tylko zakupy w Polsce już są mniej zajebiste. I na tym właśnie zamierzam się teraz skupić.
generalnie zakupy są fajne
Kupowałam już w sklepach określanych jako luksusowe: Chanel, Cartier czy Hermès. W różnych europejskich miastach. W Polsce raczej rzadko bo, jak już kiedyś pisałam, albo wybór jest mocno zawężony, albo rozmiarówka niepełna albo w ogóle oficjalnych butików w naszym mlekiem i miodem płynącym państwie brak.
Jakość obsługi w takich sklepach jest oczywiście na odpowiednim poziomie. Zawsze zaproponują coś do picia. Woda czy kawa to standard. Często zaproponują prosecco czy lampkę szampana. Nawet jak tylko oglądasz czy kupujesz jakiś drobiazg. I można sobie wygodnie usiąść podczas przymierzania czy oglądania. Najczęściej płaci się w specjalnym oddzielnym pomieszczeniu, też na wygodnych fotelach. Asystent lub asystentka chętnie we wszystkim pomagają a sam przedmiot zakupu jest przepięknie pakowany. Czysta przyjemność, przynajmniej dla mnie. Może i pieniądze szczęścia nie dają ale zakupy już tak. Wystarczy wiedzieć, w których sklepach je wydać 😉
gdzie w polsce można kupić rolexa
Rolex też uchodzi za markę luksusową i tani raczej nie jest, więc spodziewałam się równie przyjemnych doznań. Ale po kolei, Wasyl zarezerwował mi tego rolka w sklepie W. Kruk, który jest oficjalnym dystrybutorem tejże marki. Odbierałam go w warszawskim salonie na Placu Trzech Krzyży. Akurat wtedy Wasyl nie mógł ze mną pojechać więc towarzyszył mi kolega M., żebym mogła się z kimś podzielić moją radością.
Dzień był dosyć ciepły, w sklepie też ciepło, lekko się zgrzałam. A cała procedura trochę trwała, najpierw liczenie kasy (na stojąco przy ladzie, nie dane mi było usiąść wygodnie), potem skracanie bransoletki, rejestrowanie konta klienta itp. M. też się lekko spocił więc rzucił w głąb sklepu aluzję: „Ale ciepło, napiłbym się wody. A ty?” -zwrócił się w moją stronę. „Tak, chętnie! Faktycznie ciepło” – odpowiedziałam zdejmując kurtkę. Nikt z obsługi nie zwrócił na nas uwagi. A były trzy osoby obsługujące i zero innych klientów w sklepie. Ochroniarza nie liczę. M. spróbował jeszcze raz: „Tu obok jest chyba jakiś sklep, to może skoczę po wodę. Chcesz gazowaną?” „Niegazowaną poproszę!” – rzuciłam w jego stronę ciut głośniej i popatrzyłam na panią za ladą. Dalej zero reakcji, poza krzywym uśmiechem. Zerknęłam na M. wymownie, on jedynie wzruszył ramionami i nolens volens wyszedł z Kruka. Po chwili wrócił z butelką wody dla mnie i jakimś napojem dla siebie.
marian! tu jest jakby luksusowo!
Niestety, tylko „jakby”… Nie oczekiwałam, że ktoś ma nam bić pokłony czy rozwijać czerwony dywan, ale żeby nie zaproponować szklanki zwykłej wody, to jak dla mnie wielkie żenua. Obsługa totalnie nas olała. A ja lubię się poczuć dopieszczona, nie ukrywam. Przy zakupie za kilkadziesiąt tysi można chyba oczekiwać jakiegoś minimum zaangażowania, tak żeby ten moment wspominać z przyjemnością. Cóż, z przykrością stwierdzam, że polski oficjalny dystrybutor robi marce Rolex jedynie antyreklamę. Przynajmniej z mojego punktu widzenia.
I nie tylko ja uważam, że obsługa klienta w tym salonie mocno odstaje od światowych standardów. Wasyl, kiedy mu zdałam relację z zakupu, też nie krył zdziwienia i rozczarowania zachowaniem pracowników sklepu. On też ma w planach kupić jakiś zegarek dla siebie ale uznał, że polskiego Kruka będzie raczej omijał z daleka. I wcale mu się nie dziwię.
4 comments
Dzięki za wpis! Długo musiałaś czekać na swojego Rolexa?
Sam chcę kupić OP, ale słyszałem, że sytuacja na rynku jest dosyć zwariowana więc chyba się nie uda zwieńczyć ślubu zegarkiem z koroną 😛
Ja akurat miałam farta, Wasyl ok. rok temu zapisał się na Submarinera a kolega M. na GMT i wpadał do Kruka kilka razy w miesiącu dopytując się kiedy będzie. Mówił, że nie ma szans się dodzwonić dlatego był częstym bywalcem sklepu. No i pewnego pięknego dnia zadzwonił, że mój model jest akurat dostępny. Wasyl go szybko zarezerwował i udało się kupić. Podobno sytuacja się powoli zmienia i po zapisaniu się na listę oczekujących wystarczy poczekać jakieś 3-4 miesiące. Powodzenia w zakupie!
Naprawdę podoba mi się twój szablon wp, skąd go pobrałeś? Z góry dziękuję!
Envato Market