Philipp Plein oficjalnie otworzył sklep na Placu Trzech Krzyży w Warszawie. W czerwcu. Co prawda butik już działa bodajże od lutego ale szacun, że projektant pofatygował się osobiście do Polski i wrzucił na IG zacną promkę z oficjalnego otwarcia. Tak się składa, że i ja i Wasyl jesteśmy fanami Pleina od dosyć dawna. Nadal coś czasem kupujemy choć trochę rzadziej niż kiedyś. Mam wrażenie, że najlepsze projekty już powstały kilka lat temu. Teraz, gdy patrzę na nowości, jakoś brakuje mi efektu łał ale mamy oboje kilka rzeczy, które uwielbiamy i nosimy.
problemy z ciuchami pleina
Tak w ogóle to z naszymi ciuchami Pleina wiąże się parę zabawnych historyjek. Lądowaliśmy dwa lata temu w Neapolu. Wasyl uskuteczniał wtedy stylówę total Plein look a ja miałam na nogach pleinowe botki i bluzę. Kierowaliśmy się do wyjścia kiedy na lotnisku podszedł co nas jakiś facet. Przedstawił się jako jakaś tam służba i zaprosił na kontrolę osobistą. Zaczął nas wypytywać ile hajsu mamy przy sobie, jaki jest cel naszego przylotu i takie tam. Kiedy odpowiedzieliśmy, zgodnie z prawdą, że jedziemy na pogrzeb natychmiast stwierdził, że w takim razie wszystko w porządku i możemy iść.
Cała ta akcja była nieco dziwna a my zastanawialiśmy się dlaczego z całej grupy pasażerów wyłowił akurat nas. Dopiero jakiś miesiąc później oglądaliśmy dokument na temat baby mafia w południowych Włoszech. I stąd dowiedzieliśmy się, że jej członkowie lubują się właśnie w ciuchach Pleina (i jeszcze Dsquared2). Pszypadeg? 😜
philipp plein claw clutch – torebka z pazurem
Innym razem wracaliśmy z Malty. Spędzaliśmy tam Sylwestra i miałam w bagażu wieczorową torebkę Pleina. Kiedy moja walizka przejechała przez skaner ochrony, podeszło kilku gości od bezpieczeństwa i zapytali mnie czy przewożę jakąś broń. A konkretnie to czy spakowałam do walizki jakieś noże. No i oczywiście kazali ją otworzyć. Broni ani tym bardziej noży nie znaleźli, a moja claw clutch wywołała konsternację. Faktycznie, w widoku skanera bezpieczeństwa pazury na torebce mogły wyglądać jak jakaś niebezpieczna i ostra broń. Panowie byli rozczarowani, że nie złapali przemytniczki ale pracująca z nimi kobieta pokiwała z uznaniem głową i stwierdziła, że torebka jest mega.
czachy, czaszki i czaszeczki
Charakterystyczne czaszki zdecydowanie rzucają się w oczy i z autopsji wiem, że często ludzie się gapią (a czasem też komentują). Moje ukochane kozaczki są ozdobione wielkimi czachami z perełek i kryształów. Czachy widać z daleka i już wielokrotnie obce dziewczyny zaczepiały mnie na ulicy i pytały gdzie kupiłam te buty. Najśmieszniej było w Turcji kiedy odpowiadałam, że kupiłam na oryginalnej stronie Pleina. Niektórzy patrzyli dziwnie i pytali po co przepłacać. Ja tam wolę „przepłacać” bo różnicę między oryginałami a tureckimi podróbami widać na kilometr. A co ważniejsze, ani ja ani Wasyl nie popieramy złodziejstwa w żadnej formie. W każdym razie long story short jest takie, że pleinowe czaszki zdecydowanie przyciągają uwagę i robią robotę przy nawet mocno minimalistycznej stylizacji.
reakcje na czaszki pleina
Wasyl z kolei uwielbia sztyblety Pleina. Tak bardzo, że kupił sobie dwie pary. Żeby mieć drugie jak już totalnie złacha te pierwsze, bo nosi je często i dość mocno eksploatuje. A że nie są już dostępne w sprzedaży, ma backup. Wasylowe sztyblety również wzbudzają uznanie, raz zaczepił go obcy facet tylko po to, żeby powiedzieć że ma zajebiste buty a innym razem, kiedy musiał je zdjąć do kontroli na lotnisku przed wylotem, strażnik zaczął się nimi zachwycać i panowie uderzyli w dość długą gadkę na temat projektów PP.
Nie zawsze są to jednak reakcje pozytywne. Wasyl raz miał dość niemiłą sytuację, kiedy wybrał się do notariusza w czarnej koszuli logowanej małymi metalowymi czaszeczkami i pani po podpisanym akcie uznała, że musi bo się udusi ale powie, że jest bardzo niestosownie ubrany. Potem Wasyl mi opowiadał, że przez cały czas patrzyła na niego z dziwnym wyrazem twarzy. Zdaję sobie sprawę, że u niektórych czaszki na koszuli wywołują wiadome skojarzenie. A dla nas czaszka to bardziej osobiste memento mori i carpe diem w jednym. Czyli korzystaj z życia, bo jutro może cię na tym pięknym świecie nie być.
philipp plein i nowy sklep w warszawie
Projekty Pleina mają przyciągać oko, zwracać uwagę i czasem lekko szokować. Dosłownie mieć pazur. Szkoda trochę, że jak oglądam najnowsze propozycje na stronie, to ten pazur wygląda na lekko przycięty i wkrada się monotonia. Ale wracając do meritum, nowy butik przy Placu Trzech Krzyży jest naprawdę super. Przepiękny wystrój, świetna lokalizacja, przemiły i pomocny personel, atmosfera, wszystko jak w eleganckim salonie być powinno. Różne Plejady czy inne Pudelki brędzlowały się się, że to pierwszy taki sklep Philippa Pleina w Warszawie. A tymczasem ani on pierwszy ani Pleina. Bo to nie jest stricte Philipp Plein ale kolejny punkt multibrandu Moliera2. A dużo wcześniej można było kupić ciuchy Pleina w Vitkacu.
plein czy nie plein?
Po tym szumnym otwarciu z udziałem samego projektanta odwiedziliśmy z ciekawości warszawski sklep. Sam salon jest mega! A oferta? Duże rozczarowanie, dosłownie parę ciekawych rzeczy na krzyż. A większość fajniejszych (dla nas) oferowanych tam modeli już mamy. Spodobał mi się jeden ciuch, kupiłam, a na paragonie nigdzie nie ma nazwy Philipp Plein. Sprzedawcą jest Moliera2 i poza tym, że dolicza sobie dodatkowe marże to i rozmiarówka i wybór jak w typowym multibrandzie: mocno okrojone. Wasyl chce kupić kilka par spodni, bo uważa, że Plein robi najlepsze jeansy. Niestety nic udało się dobrać. Nie wspominam już o obsłudze posprzedażowej która u Molierów praktycznie nie istnieje. A moja tunika kosztowała prawie półtorej stówki więcej niż na oficjalnej stronie PP. I bynajmniej nie chodzi o mocno słabowate dzisiaj złotówki.
Pomijając ceny, na pewno większy fun mam z wizyty w eleganckim butiku, gdzie mogę pooglądać wszystko na żywo, podotykać, poprzymierzać. Niemniej, większość poprzednich zakupów odbywała się w zagranicznych sklepach lub przez Internet. Bo mimo że już wcześniej Vitkac sprzedawał Pleina, to wybór nowości też mieli praktycznie zerowy. No i wspomniana już wyżej rozmiarówka rownież była baaardzo ograniczona. Pełniejszy asortyment był (i jest) na oficjalnej outletowej stronie PP, gdzie trafiają rzeczy ze starszych kolekcji.
plein dot com
Miło, że Philipp docenił nasz kraj i uznał, że Polacy będą chcieli kupować oryginalne projekty sygnowane czaszką i kryształkami. Szkoda tylko, że sprzedaż odbywa się przy udziale pośredników. I szkoda, że kupując na miejscu musimy płacić więcej niż w innych krajach. Dlatego właśnie kolejne zakupy zrobię przez oficjalną stronę internetową. Albo wybiorę się do Berlina czy Wiednia. Wrażenia na pewno przyjemniejsze kiedy prosisz o buty w rozmiarze 35 i nie słyszysz, że takiego nietypowego rozmiaru nie opłaca się sprowadzać, bo praktycznie NIKT o niego nie pyta. Tak tak, dla polskich multibrandów najczęściej jestem „nikt” :/